Będąc w Warszawie nie wolno zapomnieć o wyjątkowym miejscu -
Centrum Nauki Kopernik. Tu naprawdę można poszaleć, doświadczać wieloma
zmysłami, pobawić się i poczuć jak małe dziecko.
Tak właśnie było z nami…,
hm…a może bardziej z tatą Oliwki, który zapomniał o Bożym świecie i wspólnie ze
starszą córką bardzo miło spędzili czas.
Odkrywali urządzenia i metody pozwalające zobaczyć to, co
nie widoczne gołym okiem np. oko muchy ;) na wystawie Mikroświat
Poznawali samych siebie poprzez wystawę Człowiek
i środowisko, na której mieli możliwość
dokładniej rozpracować swoje zmysły, ograniczenia , predyspozycje fizyczne.
Na wystawie Strefa
światła olśnieni zostali formami iluzji optycznych , formami promieniowania
elektromagnetycznego itp.
W Świecie ruchu spędzili
najwięcej czasu. Produkowali prąd i dźwięk. Doświadczali na własnej skórze
trzęsienia ziemi. Potem tata próbował podnieść samego siebie, a jadąc na
rowerze przestraszył się własnego szkieletu ;-) Następnie oglądali kolczasty
wulkan, a na koniec chcieli wyprawić się
w kosmos , ale z marnym skutkiem ;-)
Młodsza część rodziny (Emma i ja )udała się na wystawę Bzz, gdzie bez żadnych obaw angażowała
wszystkie zmysły- słuchała stukania dzięcioła, kukania kukułki, oglądała
zwierzęta leśne, moczyła się w wodzie, upuszczała piłeczki, próbowała raczkować
po śladach zwierząt, wąchała… w między czasie gryzła co tylko mogła (ząbkuje)
;-) Chyba się bardzo podobało…?
Tak. Polecamy wszystkim wizytę w Centrum Nauki Kopernik. Zarezerwujcie
sobie duuuużo czasu, bo nam go zabrakło ;-), ale było warto!!!!